Cudzoziemka

Autorką powieści jest Maria Kuncewiczowa. Pierwsze wydanie książkowe powieści ukazało się w 1936 r. Została przetłumaczona na 14 języków i jest uważana za jedno z najwybitniejszych osiągnięć literackich psychologizmu okresu międzywojennego. 

Z powodu mnogości bohaterów, na początek schemat kto jest kim.

Róża Żabczyńska – główna bohaterka, toksyczna baba.

Luiza – ciotka Róży; siostra jej ojca. To ona przywiozła Różę z Rosji do Polski.

Sophie i Adolf – rodzice róży. Mieszkali w Rosji w Taganrogu. Mieli szóstkę dzieci ale pięciu chłopców zmarło na dyfteryt. Została im tylko jedyna córka, Róża. Dwa lata po wyjeździe Róży do Warszawy, sprzedali majątek i przeprowadzili się do córki. Sophie wyszła za Adolfa mając 15 lat. Nie kochała męża, był to ślub wymuszony przez jej ojca, Zwardeckiego.

Sophie i Adolf wywodzili się z polskich rodzin o tradycjach patriotycznych. Ojciec Adolfa, Józef Żabczyński był żołnierzem Legionów Polskich we Włoszech, walczył w kampaniach napoleońskich. Był ranny w rękę w kampanii pod Santo Leo, w nogę pod Samosierrą, w głowę pod Hohenlinden. Był wysłany do tłumienia antyfrancuskiego powstania na Santo Domingo (dzisiejsze Haiti). Józef Żabczyński będąc w Hiszpanii zakochał się w Kreolce Inez. Była ona półkrwi Hiszpanką, pół-Mulatką. Józef podobno miał problemy z alkoholem, ale po ślubie z Inez przestał pić. Mimo 37 lat spędzonych na wojaczce skończył tylko z rangą kapitana. Róża uważała, że omijały go awanse nie przez picie (jak niektórzy sugerowali) tylko właśnie przez fakt poślubienia kobiety, w której płynęła murzyńska krew.

Sophie czyli matka Róży również miała rodziców patriotów. Nazywali się Zwardeccy i zostali za karę zesłani na Kaukaz w 1831 r. za uczestnictwo w powstaniu listopadowym. Szal babki Zwardeckiej był bardzo ważną pamiątką dla Róży. 

Michał Bądski – wielka niespełniona miłość Róży. Syn profesora muzyki, u którego Róża pobierała lekcje. Jedyna miłość Róży. Zostawił ją dla innej kobiety. Potem już nigdy się nie spotkali, a mimo to Róża pamiętała go do końca swojego życia.

Adam – syn burmistrza Nowego Miasta, z wykształcenia matematyk, przez całe życie znosił kaprysy i niezadowolenie żony

Władysław – pierwsze dziecko Róży i Adama. Zrobił karierę jako dyplomata

Kazimierz – drugie dziecko Róży i Adama. Zmarł w dzieciństwie na dyfteryt.

Marta – trzecie dziecko Róży i Adama. Niechciana córka Róży, ulubienica Adama. Pod wpływem matki zajęła się śpiewem i w tej dziedzinie osiągnęła pewne sukcesy

Halina – wielka miłość Władysława, z którą był nawet zaręczony, jednak Róża traktowała ją z wyższością, co doprowadziło do tego, że Władysław zerwał zaręczyny. 

Jadwiga – z domu Żagiełtowska. Żona Władysława. Wychowana w tradycyjnej polskiej rodzinie. Róża czyli jej teściowa, nie tolerowała jej i uprzykrzała jej życie jak tylko mogła.

Stefan – chłopak Marty. Pod wpływem matki, Marta z nim zerwała.

Paweł – mąż Marty. Róża go tolerowała, gdyż interesował się sztuką.

Zbyszek – syn Marty i Pawła. Nie lubił babci Róży.

Teraz przejdę do treści utworu. Trzeba pamiętać, że w konstrukcji powieści autorka złamała wszelki porządek chronologiczny i tak akcja właściwa toczy się w ciągu jednego dnia ale jest poprzeplatana licznymi dygresjami i retrospekcjami.

Róża przyszła z wizytą do swej córki Marty. Służąca Sabina poinformowała, że Marty nie ma w domu. Róża postanowiła usiąść w salonie i poczekać na córkę. Wolny czas spędziła na rozmyślaniu o przeszłości. Gdy była nastolatką uczyła się gry na skrzypcach u dyrektora Januarego Bądskiego w Warszawie. Czasem, podczas nieobecności pana Bądskiego, lekcje prowadziła jego córka Aniela, która była pianistką. Pewnego dnia, właśnie podczas lekcji z Anielą, do sali wszedł jej brat Michał, który podszedł do Róży i przytulił się do niej. Aniela powiedziała mu, że Róża ma piękny nos. Róża nie wiedziała jak się ma zachować w tej niezręcznej sytuacji. Gdy wróciła do domu po raz pierwszy zaczęła intensywnie przeglądać się w lustrze. Dopiero wtedy dotarło do niej, że jest dziewczyną o pięknej urodzie. Od czasu spotkania Róża coraz częściej widywała się z Michałem, który odprowadzał ją po lekcjach do domu. Ich miłość została jednak przerwana, gdyż Michał musiał wyjechać do Rosji, gdzie czekała na niego posada inżyniera powiatowego. Tam też ożenił się z inną kobietą. 

Róża mieszkała u ciotki Luizy od 14 roku życia. Po jakimś czasie rodzice Róży również zostali sprowadzeni do Warszawy. Nie wiodło im się najlepiej. Ojciec Róży był oficerem armii rosyjskiej, przez co w mieście traktowano go niechętnie. Matka Róży, Sophie, namawiała córkę do bogatego wyjścia za mąż, aby podratować ich ciężką sytuację materialną. W ciągu kilku najbliższych lat Róża przeżyła przemianę i postanowiła zemścić się na Polsce, gdzie spotkało ją nieszczęście w postaci utraconej miłości oraz na mężczyznach. Była świadoma swojej urody i że mężczyźni się za nią oglądają. Mimo to:

“Nie chciała ładnych paniczyków ani potężnych starców – takiego właśnie chciała: cichego, nic nie znaczącego Adama, żeby na niego zwalić swoją piękność jak miażdżący głaz. Żeby nic jej nie mógł ofiarować w zamian za dar okrutny – ani rozkoszy, ani bogactwa – żeby za nic nie musiała być wdzięczna.”

Ślub z Adamem miał miejsce w Lesznie. Młode małżeństwo zamieszkało potem w Saratowie, gdzie Adam dostał pracę w szkole jako nauczyciel matematyki. Dla męża Róża była oschła i obojętna, gdyż ciągle marzyła o pierwszej miłości czyli Michale Bądskim. Róża często kokietowała innych mężczyzn, przez co wzbudzała w Adamie uczucie zazdrości. 

“Szły długie lata dobrego zdrowia, kwitnącego wyglądu, szumiących kanausowych halek, częstych łatwych triumfów Róży nad męskimi żądzami. Polubiła tę grę – cierpienia mężczyzn podtrzymywały ją jak alkohol.”

Róża wkładała dużo pracy w podtrzymanie swej urody. Stosowała mnóstwo kremów i maseczek. Nawet spała w rękawiczkach aby nie zniszczyć dłoni. 

Tymczasem Róża nadal czekała na przybycie Marty. Była zirytowana, że córka tak ją lekceważy i nie pojawiła się na umówioną godzinę. Zauważyła, że na ścianie wisi ozdobny szal, który należał do jej babki, Zwardeckiej, która w 1831 r. wraz z mężem została zesłana na Kaukaz za to, że uczestniczyła w powstaniu listopadowym. 

Róża mieszkała w młodości w rosyjskim Taganrogu. Ciotka Luiza, za zgodą rodziców Róży, zabrała ją do Warszawy w obawie przed wynarodowieniem dziewczyny. W Polsce, ciotka zapisała Różę na lekcje gry na skrzypcach mimo, że ta wolała śpiewanie. Po latach dziewczyna miała o to pretensje do ciotki. Miała też żal, że została zabrana od jej przyjaciół w Taganrodzie.

Wtedy do mieszkania przyszedł Adam, który już od roku mieszkał panią Kwiatkowską. Róża żaliła się na Martę, która spóźniała się mimo iż były umówione. Uznała, że na starość wszyscy ją ignorują i dla nikogo nie jest ważna. Następnie zaatakowała nawet panią Kwiatkowską, która jest dla Adama ważniejsza. Mężczyzna stanął w jej obronie.

W tym miejscu mamy kolejną retrospekcję, która wyjaśnia w jaki sposób kobiety się nazywały. Róża nazywała ciotkę Tante, co po niemiecku oznacza ciocia. Pewnego razu po przeprowadzce do Warszawy, gdy Róża spacerowała po parku, Luiza zawołała na nią Rojza. Wzbudziło to złość wśród warszawiaków, którzy brali dziewczynę za Żydówkę, mimo że nią nie była. Mówili:

“Do czego to dochodzi! Nawet tu, w Łazienkach, schronienia nie ma przed parchami?”

Dlatego Luiza postanowiła, że odtąd będzie ją nazywała Eveline. 

Znowu przenosimy się do mieszkania Marty. Adam skarżył się Róży, którą zawsze nazywał Elcią, że bolą go plecy. Gdy z trudem rozwiązywał buty, Róża przyglądała się jego palcom i zaczęła kpić. Jak wielokrotnie wcześniej dostała napadów złości. Między innymi dlatego Adam nie mógł z nią dłużej wytrzymać. W sumie i tak długo wytrzymał, bo byli razem przez 40 lat. Adam wiedział, że żona nigdy tak naprawdę go nie pokochała, mimo jego najszczerszych chęci i starań. Już w początkach ich małżeństwa Adam zastał żonę zapłakaną w łóżku a na jej piersi leżało zdjęcie Michałą Bądskiego. Przez lata nieszczęśliwego małżeństwa Adam nauczył się cierpliwości do żony.

W mieszkaniu Marty, Róża krzyczała na męża i naśmiewała się z jego palców. Wyrzucała mu, że niegdyś musiała dorabiać, aby żyć na poziomie: dawała prywatne lekcje, szyła, trzymała uczniów na stancji. Adam bronił się, mówiąc, że również ciężko pracował na utrzymanie rodziny. Miarka się przebrała, gdy Róża wspomniała o śmierci ukochanego synka Kazia. Mimo wielu starań, dziecka nie udało się uratować. Błagała Adama, żeby coś zrobił a on jedynie odrzekł: “Bóg dał, Bóg wziął.” Róża rzuciła się na Adama z pięściami krzycząc, że nikt nie chciał jej pomóc. Adam, szarpiąc się z kobietą, próbował ją uspokoić.

Jej słowa bardzo go zabolały, bo przecież również bardzo kochał Kazia i nic nie mógł zrobić. W tym miejscu wtrącę, że Kazio zmarł na dyfteryt. Ta ostra i ciężka choroba zakaźna znana jest też pod nazwą błonica, krup albo dławiec. Tak więc dyfteryt, błonica, krup i dławiec to to samo. 

W tym miejscu zacytuję książkę, którą serdecznie polecam: “Sapiens. Od zwierząt do bogów“:

“Do XX wieku od jednej czwartej do jednej trzeciej dzieci żyjących w społeczeństwach agrarnych NIE dożywało wieku dorosłego. Większość ulegała chorobom wieku dziecięcego, takim jak dyfteryt, odra i ospa. W XVII-wiecznej Anglii spośród 1000 dzieci 150 umierało w pierwszym roku życia, a jedna trzecia przed osiągnięciem 15 roku życia. Dziś zaledwie pięć angielskich noworodków na 1000 umiera w pierwszym roku życia, a tylko siedmioro dzieci na 1000 przed piętnastym rokiem życia.”

Obecnie mało osób słyszało o błonicy, bo udało się ją pokonać już w 1913 roku dzięki wynalezieniu szczepionki. Obecnie szczepienia przeciw tej chorobie są obowiązkowe również w Polsce.

Wróćmy do powieści. Adam próbował uspokoić Różę, która go zaatakowała. Doszło do szarpaniny. Kobieta zemdlała i Adam położył ją na kanapie. Następnie zaparzył jej herbatę. Gdy się ocknęła poprosiła, aby zadzwonił po ich syna, Władysława. 

Wtedy wrócił ze szkoły Zbyszek, syn Marty a wnuk Adama i Róży. Chłopak nigdy nie lubił babci, która przerwy w graniu na skrzypcach poświęcała na kłótnie. Babka również nie lubiła wnuka, gdyż ten przypominał jej córkę, która przypominała Adama. Ze swoich dzieci Róża preferowała Władysława i Kazia, którzy przypominali ją samą. Wyobrażała sobie, że są oni dziećmi Michała Bądskiego. 

Już na początku Róża krzyknęła na wnuka, że mówi się “dzień dobry” i kazała mu wyjść z pokoju na co on odparł, żeby sama wyszła z jego mieszkania. Róża ponownie wpadła w szał i Adam musiał ją uspokajać.

Następnie w domu pojawili się Władysław z żoną Jadwigą. Władyś, jak nazywała go matka, nie był silnym człowiekiem.

“W to wątłe ciało o wielkiej śledzionie, o nerwowym sercu, o bolesnych ambicjach uwikłanych w kompleks niższości Adam wlał balsam swojej flegmatycznej natury. (…) Władysław wyrósł na mężczyznę popędliwego i wyrozumiałego zarazem: pełnego żółci wobec drobnych szykan, wobec prawdziwie ciężkich sprzeciwów życia – pełnego stoicyzmu.”

Jego kariera jako dyplomaty zawisła w próżni, gdyż u władzy dochodziło do zmian i “stara gwardia” traciła stanowiska. Władyś został odwołany z Królewca, gdzie pełnił urząd i sam zastanawiał się czy całkowicie nie porzucić kariery w dyplomacji. Na razie był w próżni i nie wiedział co począć. Na szczęście miał wsparcie u kochającej żony, Jadwigi.

Gdy Róża zobaczyła syna, przypomniała sobie sytuację, która miała miejsce, gdy ten miał 6 lat. W związku z tym, że ćwiczyła grę na skrzypcach w domu wszyscy chodzili jak na szpilkach i panowała grobowa atmosfera. Nikt nie mógł jej przeszkadzać. Po południu Adam wrócił z pracy w gimnazjum i chciał aby cała rodzina zjadła wspólny obiad. Poszedł więc po Różę do salonu a ta wpadła w szał, że jej przerwano podczas próby. Adam jednak nie ustąpił i Róża z płaczem poszła zjeść z rodziną obiad. W takich chwilach brakowało Kazia, który zawsze umiał udobruchać matkę. Gdy Róża opuściła mieszkanie atmosfera od razu się poprawiła.

Władyś odziedziczył talent muzyczny po matce, która dawała mu lekcje gry na fortepianie.Był tak dobry, że już w wieku 16 lat akompaniował matce przy koncercie. Adam wspierał żonę w jej muzycznej pasji i chodził na jej każdy koncert.

Gdy Władysław miał dwadzieścia kilka lat był w Berlinie na studiach. Tam poznał Halinę, w której się zakochał i po pół roku znajomości zaręczył się. Gdy Róża przyjechała do syna aby poznać jego wybrankę, dziewczyna nie przypadła jej do gustu. Mimo, że Halina była bardzo miła i bardzo się starała, Róża traktowała ją oschle i nawet nie zapytała o zaręczyny.

Przez brak akceptacji matki, związek Haliny i Władysława się rozpadł. Syn nie potrafił przeciwstawić się matce, które spędziła jeszcze kilka następnych dni w Berlinie, gdzie nazywano ją ‘cudzoziemka’. Róża powiedziała synowi, że gdziekolwiek by nie była tak ją nazywano. W Rosji, dlatego że nie była Rosjanką tylko Polką. W Warszawie, dlatego, że mówiła z wyczuwalnym wschodnim akcentem. 

Gdy kilka lat później Władyś zakochał się ponownie, tym razem w Jadwidze Żagiełtowskiej, wiedział, że lepiej nie informować matki za wczasu. Zaręczył się i poinformował rodziców listownie tuż przed ślubem. Rodzice stawili się u syna w mieszkaniu na 5 godzin przed ślubem. Spotkanie Jadwigi i Róży przebiegło pomyślnie przez co Władysław był bardzo szczęśliwy.

Radość jego nie trwała zbyt długo, gdyż tuż po ślubie spotkał rodziców w bocznej nawie kościoła i Róża powiedziała: “ Idź precz do nowej rodziny! Pchaj się w tę tłuszczę. Ja tam niepotrzebna.” Wesele odbyło się w domu rodzinnym Jadwigi. Wszyscy dobrze się bawili. Nad ranem Władysław zastał swoją żonę zapłakaną. Okazało się, że gdy nie ma Władysia, Róża całkowicie inaczej zachowuje się wobec synowej. Nagadała jej, że wesela prawosławne są piękniejsze. Stwierdziła, że w Polsce śmierci a szlachta zaprzedała ojczyznę. Trzeba dodać, że Jadwiga pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Na koniec dodała, że miłość to łgarstwo a Władyś na pewno umrze przy Jadwidze z głodu.

Dla Władysława stało się jasne, że to musi się skończyć i wraz z żoną wyjechali tuż po ślubie. 

Niewiele to dało, bo Róża często ich odwiedzała. Władysław udawał, że wszystko jest w porządku i witał matkę jak królową. Ta stwarzała pozory miłego traktowania synowej, pod warunkiem, że Władyś był w pobliżu. Gdy jednak znikał zaczynała traktować Jadwigę jak wroga. Wtrącała się do wszystkiego, nawet do tego jak prowadziła dom, mimo, że nie było niczego do czego można byłoby się przyczepić. Była uszczypliwa i niemiła. Komentowała jej ubiór, żądała wyszukanych potraw. Raz powiedziała nawet, że jej matka niczego jej nie nauczyła. Wtedy Jadwiga jeden jedyny raz nie wytrzymała i krzyknęła: “Tylko o mojej matce nie wolno! Tylko już matki i Polski proszę nie tykać! “. Przyjazdy teściowej były dla Jadwigi bardzo ciężkie psychicznie. Róża doprowadziła ją do nerwicy.

Jadwiga i Władysław mieli trójkę dzieci. Stworzyli im kochający dom, tak aby miały szczęśliwsze dzieciństwo niż ich ojciec. Róża w ogóle nie interesowała się wnukami.

Dziesięć lat po ślubie Władysław dostał awans i wyjechał wraz z rodziną na placówkę do Rzymu. Na zaproszenie syna Róża odwiedziła ich we Włoszech. Przez kilka pierwszych dni zachowywała się poprawnie. Było miło a dużo czasu spędzali na zwiedzaniu. Niestety po kilku dniach sielanka się skończyła i Róża zaczęła zachowywać się tak jak kiedyś. Włączyła tryb biadolenia na wszystko i wszystkich dookoła.

Któregoś dnia syn zabrał Różę na raut do ambasady. Spotkanie tak się jej spodobało, że postanowiła zorganizować podobną imprezę w domu syna, oczywiście na jego koszt, ale Jadwiga i Władyś nie protestowali. Róża kazała zmienić meble i wystrój domu. W trakcie spotkania dała zebranym gościom koncert przy akompaniamencie syna. Ich występ bardzo się wszystkim spodobał. Ambasador podziękował Róży za słyszalny w jej muzyce sentyment do Polski, co kobieta skwitowała słowami:

“Sentyment? Pan to nazywa polski sentyment? Na, a ja panu powiem, że ja przez polską blagę życie zmarnowałam! Ja mogłam wielką, wielką artystką być, żeby nie wasza blaga!”

Władysław przeprosił ambasadora za zachowanie matki, która wyjechała następnego dnia.

“Władysław przekonał się, że nic na świecie nie może Róży przebłagać, że nie ma takiego miejsca, które by chciała uznać za szczęśliwe, ani takiego czasu, który by ją uspokoił. Widział siebie czystym w sumieniu: uczyniwszy wszystko, na co było go stać, wykreślił z życia Różę: pozostawił już tylko matkę. Matkę często niepoczytalną, groźną dla otoczenia, o którą trzeba dbać, którą jednak przede wszystkim należy izolować.”

Marta w końcu wróciła do domu. Widok córki przypomniał Róży o dniu w którym została poczęta. Była to 10 rocznica śmierci Kazia. Po wizycie na cmentarzu Adam poszedł na sesję do szkoły a Róża sama wróciła do domu. Władysław ślęczał nad zadaniami z matematyki, gdyż za rok miał pisać maturę. Róża była zła, że syn nie zwraca na nią uwagi. Przeszło jej przez myśl, że go zastrzeli. Chwyciła rewolwer Adama i sprawdziła czy w komorze są naboje. Następnie mocując się z cynglem upuściła broń. Wtedy oprzytomniała.

“Jezus, Maria, toż ja chciałam syna zabić! Dlaczego?”

Będąc w szoku poszła do salonu i zaczęła bez opamiętania grać na skrzypcach. Wtedy do domu wrócił Adam. Żona zaczęła mu się żalić na całe swoje zmarnowane życie. Mówiła o niespełnionej miłości; o pobycie w Petersburgu, gdzie czuła się upokorzona; o tym, że Adam w niczym jej nie pomaga i że zmarnowała życie. Następnie znowu grała na skrzypcach. Adam dłużej nie wytrzymał i krzyknął: “Nie po to tu jesteś, żebyś grała po nocach.“ i pomimo oporu żony, zaciągnął ją do sypialni. Tej nocy poczęła się Marta.

Adam wielokrotnie przepraszał Różę za to co zrobił, lecz ona nie mogła na niego patrzeć i na czas ciąży wyjechała do krewnych. Po urodzeniu niechcianej córki, całkowicie ją odtrąciła a opiekę przejął Adam i babcia Sophie. Dla Adama Marta była oczkiem w głowie, bardzo się nią opiekował. Chociaż tak chciał jej wynagrodzić odtrącenie ze strony matki.

Gdy dziewczynka miała 7 lat, zachorowała na dyfteryt, tę samą chorobę, na którą zmarł jej brat, Kazio. Adam, bojąc się, że straci córeczkę, wpadł w rozpacz. Róża nie przejęła się chorobą córki. Wręcz przeciwnie, czuła satysfakcję, gdyż było to jej małe zwycięstwo nad mężem. Napawała się jego cierpieniem.

Adam wezwał lekarza, który zrobił dziecku zastrzyk z surowicy. Zostawił też lekarstwo, które należało podawać codziennie. Róży przeszło przez myśl, żeby podać dziecku zbyt dużą dawkę leku, co mogłoby ją zabić. Opamiętała się jednak i odtąd więcej czasu poświęcała córce. Dzięki lekarstwu Marta wyszła z choroby. 

Odtąd Róża poprawiła relacje z córką. Spędzała z nią czas, ale jednocześnie izolowała ją od przyjaciół. Marta nie mogła tego zrozumieć. Gdy pytała o to ojca ten prosił, aby nie denerwowała matki. Dopiero gdy do domu przyjeżdżał Władysław, cała uwaga matki skupiała się na nim. Marta wykorzystywała to, aby wymykać się do koleżanek.

Róża odkryła, że córka również ma talent muzyczny.Postanowiła go pielęgnować i za namową matki dziewczyna uczęszczała na lekcje śpiewu u jakiegoś Włocha. Dużo też ćwiczyła z matką mimo, że sama nie poszłaby w takim kierunku. Były to bowiem niespełnione ambicje matki, która od zawsze pragnęła być śpiewaczką. 

Relacje Marty i Władysława początkowo były bardzo dobre. Bardzo się kochali. Gdy Władysław przyjeżdżał, siostra zawsze bardzo się cieszyła. Lubili razem spędzać czas. Brat zawsze przywoził jej jakieś zabawki. Róża była jednak zazdrosna o dobre relacje z jej ukochanym synusiem i zaczęła odciągać Władysia od siostry. Marta zauważyła, że brat znikał na każde skinienie matki. Ich relacje się pogorszyły i odtąd nie cieszyła się z jego przyjazdów. Podczas jednego z nich udawała chorą, aby zepsuć gorący nastrój który zawsze panował podczas wizyt brata. Pewnego dnia gdy Władyś przyglądał się jak siostra śpiewa razem z matką uznał, że staje się ona coraz bardziej podobna do matki. Talent i częste ćwiczenia sprawiły, że Marta odniosła prawdziwy sukces i została znaną śpiewaczką.

Gdy Marta zobaczyła matkę sądziła, że ta przyszła sprawdzić czy ćwiczy śpiew. Róża zaprzeczyła po czym wszyscy usiedli do obiadu. Ku zdziwieniu wszystkich, Róża była w dobrym nastroju, żartowała, popijała wino i opowiadała ciekawe historie o jej dziadku, napoleońskim żołnierzu, który będąc w Hiszpanii poślubił Kreolkę. Po obiedzie Adam odprowadził Różę do jej mieszkania. Wynajmowała pokój na ulicy Wilczej. Mieszkała sama, gdyż Adam wyprowadził się do pani Kwiatkowskiej. 

Róża porozmawiała z Adamem o przeszłości i wyjaśnili sobie wiele spraw. Po wielu latach w końcu doszło do ich pojednania i wzajemnie przebaczyli sobie urazy.

Gdy wracał do siebie, w bramie spotkał Martę idącą do matki. Kobieta myślami cofnęła się do lat młodości, gdy matka tłukła jej, że nie warto zatracać się w miłości i że najlepiej jest oddać się sztuce. Dziewczyna wtedy spotykała się ze Stefanem, którego odtrąciła pod wpływem matki. Zajęła się śpiewem i udzielaniem koncertów. Po jakimś czasie poznała Pawła za którego wyszła. Róża akceptowała go, gdyż interesował się sztuką. Ich małżeństwo było zgodne, ale brakowało w nim namiętności. Marta raz na jakiś czas flirtowała z innymi mężczyznami co nie podobało się matce.

Gdy weszła do pokoju matki, ta opowiedziała jej o wizycie u doktora Gerhardta w Królewcu. Była wtedy w odwiedziny u Władysia a gdy źle się poczuła ten zawiózł ją do doktora. Badając rytm serca przyłożył głowę do jej piersi. Mówił ciepłym głosem. Przypominał jej Michała. Lekarz stwierdził, że kobieta potrzebuje więcej spokoju, że musi się więcej uśmiechać i wyrzucić z serca wszystkie złe wspomnienia.

Róża wspomnieniami wróciła do podróży z ciotką Luizą z Taganrogu do Warszawy. Gdy przyjechała do Polski poczuła rozczarowanie. Tak nagle zostawiła całe swoje dzieciństwo i przyjaciół, aby przyjechać do kraju za którym tęsknili jej przodkowie a nie ona. Do tego w pociągu spotkała “prawdziwego Polaka”, który zrzucił jej kuferek, aby postawić na tym miejscu swój. W kuferku przewoziła lusterko od ojca, które się potłukło. 

Wizyta u doktora Gerhardta sprawiła, że Róża zrozumiała, że całe życie żyła wspomnieniami, najpierw za Taganrogiem, potem za Michałem. To zmieniło jej życie w udrękę. Postanowiła się zmienić. Doradziła córce, aby ta kierowała się potrzebami serca.

Po wyjściu córki Róża położyłą się na sofie, bardzo źle się poczuła. Rodzinę zaalarmowała służąca. Lekarz orzekł, że miała zawał serca. Ostatnie chwile spędziła z Władysławem, Jadwigą, Martą i Pawłem. Zmarła tuż przed przybyciem Adama, który nie zdążył się z nią pożegnać. Cała rodzina bardzo cierpiała po jej śmierci.