Opowieść wigilijna


 Autorem powieści jest Karol Dickens (1812 – 1870). Jej pierwsze wydanie miało miejsce w 1843 r.

Rozdział 1 Duch Marleya

Ebenezer Scrooge był bogatym i chciwym starcem. Był tak chciwy, że mimo mroźnej zimy nie dokładał do pieca w swym kantorze. Nie uznawał on świąt, więc gdy jego siostrzeniec zaprosił go na obiad w Wigilię świąt Bożego Narodzenia, Ebenezer odmówił. Tego samego dnia do jego kantoru weszli ludzie zbierający datki na biednych. Scrooge oznajmił im:

Jeżeli wolą raczej śmierć (…) niechże umrą czym prędzej i w ten sposób zmniejszą nadmiar ludzkości na świecie. Zresztą proszę mi wybaczyć, ale sprawy te są mi najzupełniej obce.

Gdy nastał zmrok Scrooge oznajmił swojemu pracownikowi, że w związku z tym, że nazajutrz będzie święto Bożego Narodzenia, ten może sobie wziąć wolne, mimo iż sam nie pochwala tego, że ludzie mają wtedy wolne. Scrooge następnie zjadł obiad i udał się do domu.

Mieszkał on w mieszkaniu które odziedziczył po swym zmarłym przed siedmiu laty wspólniku, Marley’u. Gdy dotarł do drzwi i spojrzał na kołatkę, zamiast niej zobaczył twarz Marleya, która już po chwili znikła. Scrooge nie przestraszył się jednak i wszedł spokojnie do środka. Sprawdził jednak na wszelki wypadek wszystkie pokoje, aby się upewnić, czy jest sam w mieszkaniu. Następnie przebrał się w szlafmycę, przygotował owsiankę i usiadł przed kominkiem. Przyglądał się kafelkom, którymi był wyłożony kominek. Każdy z nich przedstawiał jakąś scenę z Biblii, lecz tym razem ku zaskoczeniu starca, wszędzie widział on twarz Marleya. Serce zaczęło mu walić, lecz wmawiał sobie, że coś mu się przywidziało.

Nagle w całym mieszkaniu zaczęły dzwonić wszystkie dzwonki. Po około minucie ucichły, lecz z pod podłogi dobiegł dźwięk ciężkich łańcuchów. Scrooge usłyszał trzask otwierających się drzwi od piwnicy i zbliżający się po schodach brzęk łańcuchów. Po chwili, mimo zamkniętych drzwi, w pokoju pojawiła się zjawa Marleya. Cały był opasany łańcuchami wykonanymi:

z odrobionych w żelazie kasetek na pieniądze, kluczy, kłódek, ksiąg rachunków, aktów kupna i sprzedaży oraz wypchanych sakiewek

Scrooge był przerażony. Zapytał jednak co go sprowadza. Duch ściągnął chustkę okalającą twarz, przez co dolna szczęka opadła mu na pierś. Następnie odparł, że obowiązkiem każdego człowieka na ziemi jest bratanie się z ludźmi. Jeśli tego nie robi, musi go wypełnić po śmierci – jest więc skazany na wieczną wędrówkę, ciągnąc ukuty swymi czynami łańcuch. Marley wyjaśnił, że jego pokutą jest ciągła wędrówka. Nie mógł nigdzie zatrzymać się na dłużej. Wyjawił, że dręczą go wyrzuty sumienia, gdyż był złym człowiekiem. Miał możliwość pomagania innym, a swoje życie w całości poświęcił robieniu interesów.

Na koniec duch ostrzegł przyjaciela, że jego łańcuch jest jeszcze dłuższy. Następnie wstał i wychodząc dodał:

Przybyłem tu dzisiejszego wieczora, aby cię powiadomić, że nie przepadła jeszcze dla ciebie wszystka nadzieja, że możesz jeszcze uniknąć mego losu. Sposobność po temu mnie będziesz zawdzięczał, Ebenezerze.”

Poinformował też, że nawiedzą go jeszcze trzy inne duchy, gdyż bez spotkania z nimi nie będzie mógł odmienić swego losu. Otworzyło się okno, przez które duch wyfrunął. Scrooge wyjrzał przez okno i zobaczył mnóstwo zjaw z łańcuchami, które w końcu zniknęły we mgle.

Scrooge wykończony niezwykłymi przeżyciami, rzucił się na łóżko i zasnął.

Rozdział 2 Odwiedziny Pierwszego Ducha

Scrooge przebudził się o północy i myślał, że po prostu miał zły sen. Mimo to bał się zbliżającej się godziny pierwszej w nocy, o której to miał przybyć pierwszy duch, o którym wspomniał Marley.

W końcu wybiła pierwsza w nocy. Pokój rozświetlił jakiś blask a Ebenezer ujrzał dziecko o wyglądzie starca. Duch trzymał w ręce gałązkę ostrokrzewu, a pod pachą ogromny Błażek czyli przyrząd do gaszenia świec.

Zjawa przedstawiła się jako Duch Wigilijny Przeszłości i że chce pomóc Ebenezerowi. Następnie pochwycił leżącego w łóżku starca i razem z nim przeszedł przez ścianę domu. Znaleźli się na jakiejś wiejskiej drodze, a ich oczom ukazało się miasteczko, w którym Scrooge spędził dzieciństwo. Minęła ich banda dzieciaków szczęśliwych, że jadą do domów na święta Bożego Narodzenia.

Duch oznajmił, że w szkole pozostał jeden chłopiec. Udali się więc do niego. W brudnym, starym budynku w pokoju z rzędem ławek i pulpitów, siedział samotny chłopiec czytający książkę.

Widząc go, Scrooge zapłakał, gdyż rozpoznał w nim siebie. Następnie duch wskazał mu Ali Babę stojącego za oknem. Starzec przypomniał sobie, że gdy był dzieckiem wyobrażał sobie różne postaci z książek, gdy spędzał samotnie święta. Tak też zobaczyli Robinsona Crusoe z Piętaszkiem a także Walentego i Orsona.

Scrooge wyznał duchowi, że wczorajszego dnia jakiś chłopiec śpiewał pod jego drzwiami kolędę, lecz ten mu nie otworzył. Teraz żałował, że nie dał chłopcu pieniędzy.

Następnie duch pokazał Sroogowi, jak wyglądały jego święta, gdy był nieco starszy. I faktycznie chłopcu w pokoju przybyło parę lat, sala zbrzydła jeszcze bardziej. Tym razem młody Ebenezer nie poświęcał się lekturze, lecz przechadzał po pokoju. Nagle wbiegła jego młodsza siostra, Fan, która oznajmiła z radością, że zabiera go do domu na święta. Dziewczyna powiedziała, że ojciec zgodził się na powrót syna do domu i to na zawsze, że ojciec zmienił swoje zachowanie i jest już innym człowiekiem, że teraz w domu jest jak w raju. Dzieci spakowały się do dyliżansu i wyruszyły do domu.

Zjawa powiedziała starcowi, że jego siostra miała „złote serce”. Niestety zmarła szybko po ślubie, osierociwszy syna – tego samego, którego Scrooge nawet nie odwiedza. Skąpca zawstydziła ta uwaga.

Następnie duch i starzec przenieśli się do miasta i wylądowali przed składem, w którym niegdyś Scrooge odbywał praktykę. Weszli do środka, gdzie przy pulpicie siedział stary pan Fezwig, który wezwał swych pracowników i kazał im przygotować pomieszczenie na przywitanie gości. Była Wigilia. Zeszło się bardzo wielu gości, było radośnie i wesoło. W tle przygrywał skrzypek. Wszyscy pracownicy pana Fezwiga zostali doskonale ugoszczeni. Scroogowi zrobiło się wstyd, gdyż pomyślał o tym jak fatalnie traktuje swojego kancelistę, któremu nawet nie pozwala dołożyć do pieca, mimo iż ten marznie.

Następnie duch i starzec przenieśli się do innej sceny z przeszłości, w trakcie której Scrooge już był owładnięty żądzą zysku. Siedział z piękną dziewczyną, która płakała i mówiła, że niegdyś obiecali sobie, że jak poprawi się ich sytuacja materialna, będą razem. Dziewczyna wyznała, że niestety nadal nie ma posagu i że zapewne nie będzie on chciał się z nią ożenić. Scrooge zapewniał ją o głębokim uczuciu, lecz dziewczyna odeszła, gdyż wiedziała, że dla niego liczą się już tylko pieniądze.

Następnie zjawa pokazała mu ostatni obraz z przeszłości. Wylądowali w przytulnym mieszkaniu, gdzie wspaniała i wesoła rodzina spędzała radośnie święta. Wśród nich była ta młoda dziewczyna, z którą niegdyś spotykał się Scrooge. Otworzyły się drzwi i wszedł mężczyzna z dużą ilością prezentów. Oznajmił on, iż widział przez okno kantoru jej dawnego przyjaciela, Ebenezera.

Scrooge poprosił zjawę, aby go stąd natychmiast zabrał. Ten oznajmił, że nie uda mu się uciec od swojej przeszłości. Starzec zaczął szamotać się z duchem. Pochwycił jego Błażek i wcisnął go na głowę zjawy, która zniknęła. Scrooge znalazł się w swej sypialni. Położył się i zasnął.

Rozdział 3 Odwiedziny Drugiego Ducha

Scrooge obudził się i wyczekiwał nadejścia drugiego ducha. Ten pojawił się w drugim pokoju. Był to olbrzym trzymający płonącą pochodnię i nazywał się Duchem Tegorocznego Bożego Narodzenia.  Obaj udali się w podróż. Wszystko zniknęło, a oni stali się niewidzialni. Był poranek pierwszego dnia Bożego Narodzenia. W pootwieranych jeszcze sklepach ludzie robili ostatnie zakupy gwiazdkowe. Z zaułków wyłonili się nędzarze, którzy starym obyczajem zanosili swoje obiady do piekarni, gdzie z okazji świąt pozwalano im je gotować. Duch posypywał jedzenie ubogich proszkiem ze swej pochodni aby polepszyć smak ich potraw.

Następnie wędrowcy znaleźli się w mieszkaniu Boba Grathita, kancelisty Scrooga. Mieszkanie znajdowało się w dzielnicy biedoty miejskiej. W środku była jego żona oraz liczne dzieci. Rodzina spędzała święta skromnie, ale szczęśliwie. Bob martwił się tylko zdrowiem malutkiego Tima, który nosił buty ortopedyczne i chodził o kulach. Ebenezerowi zrobiło się żal na widok chorego chłopczyka i spytał ducha czy dziecko przeżyje. Zjawa odparła, że jeśli sytuacja tej rodziny nie ulegnie zmianie, to dziecko umrze.

Duch wypomniał Scroogowi jego słowa wypowiedziane dwóm jegomościom zbierającym datki na ubogich, kiedy to stwierdził, że ich życie jest nic nie warte. Duch wytłumaczył mu, że każde życie jest bezcenne. Starzec zawstydził się swojej wcześniejszej postawy.

Wędrowcy ponownie zaczęli przysłuchiwać się rozmowie przy stole i usłyszeli, jak żona Boba oznajmiła mężowi, że jego szef – pan Scrooge – jest bez serca. Bob odparł, że nie ma racji i że należy być mu wdzięcznym, gdyż dzięki niemu ma pracę i pieniądze na świąteczny posiłek. Następnie dodał, że jak tylko ich syn, Piotr, znajdzie pracę, ich sytuacja się poprawi.

Duch i starzec opuścili mieszkanie i udali się na tereny bagienne, gdzie w domach z kamienia i gliny mieszkali górnicy. Kolejnym przystankiem był latarnia morska oraz pokład okrętu. We wszystkich tych miejscach ludzie wspólnie świętowali i byli dla siebie uprzejmi.

Następnie udali się do mieszkania siostrzeńca Scrooga. Było tam jasno i ciepło, a w mieszkaniu znajdowało się około dwudziestu gości. Siostrzeniec opowiadał zebranym, że jego wuj to stary dziwak, który nie wiedzieć czemu, wmówił sobie, że nikt go nie lubi i dla tego nie przyjął zaproszenia na święta. Mimo to zapewnił, że będzie go zapraszał co roku. Sympatii dla chciwego starca nie podzielała żona młodzieńca. Następnie wszyscy zebrani goście wymyślali różnego rodzaju zabawy. Scrooge, mimo iż nie brał bezpośredniego udziału w grach, również dobrze się bawił i był radosny.

W dalszej podróży odwiedzili jeszcze szpitale, przytułki i więzienia. Duch chciał, aby starzec nabrał współczucia wobec cierpiących. Na koniec, tuż przed odejściem zjawy, Scrooge zobaczył wychudłego chłopca i dziewczynkę. Chłopiec symbolizował ciemnotę a dziewczynka nędzę. Duch oznajmił:

Strzeż się tych dwojga i wszystkich ich pobratymców, ale najbardziej strzeż się chłopca, gdyż na jego czole widzę wypisaną zapowiedź zguby. 

Starzec spytał, czy znajdą one ratunek. Duch odpowiedział jego słowami:

 „A czy nie ma więzień? (…) czy nie ma domów poprawy?”.

Następnie zniknął.

Rozdział 4 Odwiedziny trzeciego ducha

W końcu nadszedł czas odwiedzin Ducha Przyszłych Wigilii, którego Scrooge obawiał się najbardziej, gdyż miał on mu pokazać przyszłość. Razem znaleźli się w centrum londyńskiej giełdy, gdzie grupa ludzi rozmawiała o śmierci pewnego samotnego mężczyzny i że nikt nie wybiera się na jego pogrzeb, gdyż był odludkiem. Na koniec rozmowy wszyscy zaczęli się śmiać. Ebenezer nie domyślił się, że mężczyźni rozmawiali o nim.

Następnie wraz z duchem opuścili budynek giełdy. Na ulicy usłyszeli rozmowę dwóch wpływowych kupców, których szacunek Scrooge próbował sobie zaskarbić. Mówili oni, że w końcu „licho zabrało starego chciwca”. Następnie zegar wybił godzinę dwunastą. Scrooge zawsze punktualnie o tej godzinie przychodził na giełdę. Tym razem rozglądał się dokładnie, ale nie widział siebie w tłumie przez co był bardzo zdziwiony.

Następnie udali się do jakiejś rudery, gdzie siedemdziesięcio letni starzec, imieniem Joe skupywał żelastwo, stare przedmioty a nawet odpadki mięsa. Przyszły do niego dwie kobiety i mężczyzna z przedmiotami, jakie zrabowali z domu pewnego starca, który umarł w samotności. Mówili o zmarłym, że był złym i skąpym człowiekiem. Z nieukrywaną radością rozmawiali o śmierci tego człowieka. Za zrabowane przedmioty otrzymali zapłatę i odeszli.

Widząc tę scenę Scrooge pomyślał:

przypadek tego nieszczęśliwego człowieka mógłby być moim przypadkiem. Do takiego końca musi prowadzić życie, jakie obecnie wiodę

Następnie podróżnicy przenieśli się w inne miejsce. Było tam ciemno i ponuro. W łóżku pod prześcieradłem leżały zwłoki przy których nikt nie czuwał ani nikt ich nie opłakiwał. Scrooge zrozumiał, że chciwość i pragnienie zysku doprowadzą go do takiej śmierci. Podziękował duchowi za cenną lekcję.

Następnie podróżnicy przenieśli się w inne miejsce. Starzec rozpoznał, że już tam był z innym duchem. Było to mieszkanie kancelisty, Boba. Tym razem nie było tam radości lecz smutek. Nagle do mieszkania wszedł Bob i powiedział, że był na cmentarzu i widział miejsce dla ich zmarłego synka. Następnie podszedł on do łóżeczka i ucałował ciało nieżywego dziecka. Bob wybuchł płaczem.

Scrooge wiedział o zbliżającym się końcu wypraw z duchem, więc spytał go o to, kim był zmarły człowiek, którego wcześniej widzieli. Ten nie odpowiedział, ale zabrał go do jego miejsca pracy. Kantor wyglądał inaczej i urzędował w nim jakiś obcy mężczyzna.

Następnie wędrowcy przenieśli się na cmentarz, gdzie duch pokazał opuszczony grobowiec. Starzec zobaczył na nim swoje nazwisko i zrozumiał, że to on był tą zmarłą osobą, o której wszyscy mówili. Upadł przed duchem na kolana i błagał o ratunek dla siebie. Obiecywał poprawę i że całkowicie odmieni swoje postępowanie. Pochwycił ducha za rękę i spytał, czy może wymazać jego nazwisko z nagrobka. Duch jednak zniknął.

Rozdział 5 Koniec opowieści

Scrooge leżał w swoim łóżku i dziękował za łaskę jaką otrzymał. Dzięki lekcjom danym mu przez duchy mógł odmienić swoje życie i przyszły los. Na zmianę płakał i cieszył się. W końcu założył ubrania i zaczął zastanawiać się jaki był dzień. Wyszedł na zewnątrz i zapytał o to małego chłopca, który odparł, iż jest Boże Narodzenie.

Scrooga bardzo ucieszyła ta wiadomość, gdyż dzięki temu nie zmarnuje kolejnych w życiu świąt. Następnie poprosił chłopca, aby pobiegł do sklepu i kupił mu ogromnego indyka. Obiecał, że chłopiec otrzyma za to zapłatę. Następnie starzec wrócił do mieszkania, gdzie po chwili subiekt przyniósł mu indyka. Ebenezer poprosił go, aby zawiózł tego indyka do swojego kancelisty, Boba. Następnie ubrał najlepsze ubrania jakie miał i opuścił mieszanie. Na ulicy spotkał mężczyznę, którego niegdyś odprawił z kwitkiem, gdy ten zbierał datki dla ubogich. Scrooge przeprosił go za swoje zachowanie i obiecał pomoc – zastrzegł jednak, że chce być anonimowym ofiarodawcą.

Odwiedził w końcu dom swego siostrzeńca, Freda. Gdy go zobaczył spytał, czy zaproszenie na obiad jest aktualne. Gospodarze byli szczęśliwi z jego odwiedzin. Mieszkanie było już pełne gości, których Scrooge widział podczas wędrówki z duchem Tegorocznego Bożego Narodzenia. Spotkanie było bardzo udane. Wszyscy zjedli wyśmienity obiad po czym oddali się zabawie. Rankiem następnego dnia Scrooge udał się do pracy. Tam złożył życzenia swojemu kanceliście i poinformował go o podwyżce.

Dzięki poprawie sytuacji finansowej malutki syn kancelisty, Tim, nie umarł, tak jak przewidywał to duch Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Scrooge był dla dziecka jak drugi ojciec. Życie starca uległo całkowitej zmianie. Stał się dobrym człowiekiem, a w jego sercu gościła pogoda.